Zobaczymy co w praniu wyjdzie, bo tak pierwsze macanie, to wykazało, że w porównaniu z "softem" Helikona, w tym GFC materiał bardziej przepuszcza powietrze, łatwiej go przedmuchać i się trochę lśni na złoto ten "coyote brown" :P
Ale to już dość stara zabaweczka... Choć od czasu zakupu nieustannie jestem nim zachwycony. Ten plecak to dowód na to, że czasami prostota jest najlepszym rozwiązaniem ;)
No to, niestety, mój stary Campus się trzyma, dziad, od 10 lat. Ale jeśli się rozwali, to chyba też jego następcą będzie coś oliwkowego, jak Janysport właśnie :) Opcjonalnie być może coś z Wisporta, coś pokroju Reindeera może.
Z większych plecaków używam Zasobnika Piechoty Górskiej - polecam. Świetny sprzęt za małą kasę i nie jest tak gówniany, jak to go obsmarowują w internecie ;)
A z małych ja szczerze polecam Jansporta (nie mylić z polskim Janysportem! :) ) To są plecaki cywilne, ale mają też linię outdoorową (z tego co widzę niestety słabo dostępną w Polsce). Wytrzymałość mają wprost genialną - mój ma już 7 lat, używany praktycznie codziennie, często wypchany zakupami, błocka też jakieś zaliczył, prany normalnie w pralce. Brak jakiejkolwiek usterki, jedyne oznaki zużycia to sparciałe gąbki na szelkach i spłowiały kolor.
Mój model to Equinox 33, z pasem biodrowym i tym na klatę.
Robi się z tego wątek o naszych plecakach. :-) W takim razie zaprezentuje mojego alpinusa.
Jeszcze nie był na żadnej dłuższej wyprawie, ale jak dla mnie bardzo wygodny. Poprzednim moim plecakiem był zasobnik desantowca wz.93, więc skok jest ogromny. :)
No to ja wrzucę, co prawda nie nowego (bo już od ponad roku go mam), ale też niezłego, długo przeze mnie wyczekanego Pajaka Spider w wersji w polskiej panterze wz.93:
Mój egzemplarz różni się tym, że nie ma napisów "Pajak" ani "Spider", tylko jest "goły", na specjalne zamówienie. Generalnie bardzo fajny plecaczek, jak na razie mój ulubiony towarzysz w góry od lata po zimę, sprawdził się zarówno w łagodnych wędrówkach, jak i na Orlej :)
Ok, dziś do mnie przyszła austriacka wersja M65, nówka sztuka, dokładnie taka jak na zdjęciach:
Nie powiem, bardzo elegancki ciuch, co prawda polycotton mieni się jak psu jajca, ale rzeczywiście porządnie wykonana, nic tylko na marynarkę i do kościółka (gdybym chodził :D). Rozmiar 104-108 III-IV, jak na mnie idealny, aczkolwiek jest nieco dłuższa i nieco węższa w korpusie niż Large/Regular w amerykańskiej, ale taka mi odpowiada właśnie. Emoticons
Teraz będziemy z niecierpliwością czekać na zdjęcia Blatio w nowej kurtce. Jakoś nie mam wystarczającej wyobraźni przestrzennej i nie potrafię zobrazować sobie plaskatej kurtki ze zdjęcia założonej na "płeć". Ciekawią mnie też wrażenia z używania tej kurtki w porównaniu do oryginalnej M65. Mam na myśli porównanie pod względem wagi, wygody poruszania się, termiki itp niuansików. Może i ja się skuszę na taką kurtkę bo jakoś łaciate nie korespondują z kolorem moich oczu ( i siwiejącymi włosami też). ;-)
Stefekg, wrzucam dzisiejsze zdjęcia w mojej austriackiej M65.
Tutaj zarzucona na cienką koszulę i t-shirt, wszystko "luzem", bez ściągania sznurków, itp.
Ja mam 175 cm i ok. 108 cm w klacie, kurtka ma rozmiar 104-108/III-IV (czyli do 180 cm) i jak dla mnie jest ok, lubię jak mi zasłania tyłek cały. Ja mam nieco krótkie ręce, więc długością rękawów się radzę nie sugerować w moim przypadku.
Tutaj jeszcze parę ujęć:
A tutaj w wersji "zimowej", z grubszym polarem pod spodem, ściągacz w pasie ściągnięty:
Jak widać, kurtka jest krojona raczej na chłopa śląskiego - "w barach szerokiego, w d...e wąskiego" ;) Ale generalnie jest bardzo ok.
Cała jest uszyta z jednolitego materiału - kaptur i podszewka są zrobione z tego samego materiału co "skorupa" zasadnicza. Całość jest nieco mniej odporna na wiatr niż amerykańska M65 - obie warstwy austriackiej łatwiej "przedmuchać" ustnie.
Dziękuję za taką szybką sesyjkę. Muszę przyznać, że kurteczka ładnie się prezentuje, a mi akurat "śląski" krój pasuje. W kurtkach poszerzanych na dole wyglądam jak Kaczor Donald ze swoim kuperkiem :)). Teraz muszę poszukać gdzieś w pobliżu punktu z kurtkami żeby dobrać sobie odpowiedni rozmiar.
Hehe, klasyka :D Pół NGT-u w tym chodzi, ja mam w domu chyba ze trzy ;) Za tę kasę nic lepszego się chyba nie znajdzie. Dobra rzecz na lato do plecaka, "w razie W" gdyby nas chłód lub wieczór zastał.
No to ja się dołączam z tym samym, zdjęcie z dzisiaj, przed opuszczeniem Odrodzenia w Karkonoszach ;)
W realu kolor ma jednak bardziej szarawy odcień niż oliwkowy, jak na zdjęciu wklejonym przez Devila. Ale potwierdzam - bardzo zacny ciuch, wart swojej ceny. Dobrze oddycha, nie przedmuchuje, pot się nie skrapla od wewnątrz, wygodne i leciutkie. Nie czuć, że się go ma na sobie.
A tutaj obok siebie w dwóch wersjach kolorystycznych. Ten drugi to od mojej Anki ;)
No to ja napomknę tylko o swoim kultowym Casio G-Shock DW-6600, który wczoraj do mnie doszedł (o tym jak go zreanimowałem - na wątku o zegarkach):
A jednocześnie przyszło do mnie z USA coś bardziej w temacie tego forum, długo polowana "Królowa Matka" M-ek :D
Powiem tylko, że przypadkiem udało mi się ją dorwać po okazyjnych kosztach.
Kontrakt, Southern Athletics, 1955 rok. Zamek Conmar. Rozmiar Medium/Regular, ale w porównaniu z M65 jest obszerniejsza i nieco dłuższa, więc pasuje mi idealnie :) Co najwyżej trzeba jej będzie jakieś pranko zaaplikować :D
Ok, wczoraj wygrzebany z paczki, mój ostatni nabytek: Casio G-Shock DW-6900, tzw. "triple-eyed devil" :D
Tak wyglądał z oryginalną obudową:
A tak wygląda po zamianie bezela na tzw. "half-stealth'a", którego sobie "zrobiłem" do DW-6600:
Niby miał być nowy, ale na moje oko był używany (patrz obudowa) i pewnie dłubany zaś od środka, bo miał jakąś smugę na szkiełku od środka, musiałem go rozkręcić i wyczyścić, widać ślady wymiany baterii i ślady korozji (!) na śrubkach modułu w środku... czyżby się wilgoć do środka przedostała? No cóż, kupiłem tanio (120 zł), poza tym wszystko w nim działa jak trzeba, dźwięki, alarmy, światło, więc niech będzie, bo mi się podoba, ale pływać w nim, to chyba nie będę :P
No właśnie jak obejrzałem aukcję, którą wygrałeś i rzeczywiste zdjęcia to zauważyłem, że coś jest nie tak... Wyraźnie widać, że był używany.
120zł to cena bynajmniej nie atrakcyjna za taki stan, bo nówka stoi za 200zł z przesyłką, a masz pewność szczelności i gwarancję... Nie ma co, nieźle w c***a polecieli :/
Poza tym widzę, że na pewnym forum zegarkowym siedzisz ;) Nie polecam, ludzie tam to dzieci straszne. Watchuseek wymiata w tym temacie ;)
Ok, znowu to ja odświeżę temat swoim nowym nabytkiem. Tym razem dość niełatwy do zdobycia stary Timex Ironman Triathlon Shock Resistant, model o numerze T77701 (tak się przynajmniej dogrzebałem w czeluściach Internetu).
Całkiem fajny telefonik... Bateria trzyma koszmarnie długo, jak na współczesny telefon(ok. 10 dni). Ma mp3, slot karty pamięci i przede wszystkim to, co najważniejsze dla mnie - brak dotykowego ekranu. Nie jestem fanem telefonów, więc trudno mnie zadowolić - wymagam maksimum użyteczności, minimum bajerów. Współczesne telefony niestety przeginają w drugą stronę...
Święte słowa... sporo ludzi zapomina, że telefon służy TEŻ do dzwonienia, hehe :D Aczkolwiek ja jestem od 2004 roku wiernym fanem Nokii. Najpierw 3510i (z której jeszcze niedawno korzystała moja matka), potem 6020 (której używałem 3 lata i działa nadal mimo upadku z klatki schodowej przez 2 piętra, ale trafiło mi się coś nowszego), a teraz C-5 (którą zaoferowała mi niedawno w przedłużeniu moja złodziejska firma operatorska, której nazwy nie wymienię, a z której się za dwa lata na bank wypisuję, jak tylko umowa wygaśnie) :P
''Aczkolwiek ja jestem od 2004 roku wiernym fanem Nokii.''
No ja też byłem. I trzeba tutaj wytłuścić słowo ''byłem''. Kiedyś telefony Nokii to były aparaty nie do zajechania. Miałem nokię 3310, można nią było gwoździe wbijać, a potem smsa z relacją jak było wysłać. Potem przerzuciłem się na nokię 2610 - podobnie, jak 3310 był to super telefon. Wyprałem kiedyś spodnie razem z nią i po wysuszeniu działała tylko głośnik mi trzeszczał... Po jakimś czasie całkowicie padł i byłem bez fonii.
Niestety współcześnie to co robi Nokia to śmiech na sali i dopóki się to nie zmieni to nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Telefony strasznie wrażliwe, napakowane debilnymi bajerami, a ich design pasuje dla łysego, co jeździ BMW na gaz...
A Samsungi w ostatnich latach sporo zyskały na rynku telefonów komórkowych. Kiedyś robili szmelc, ale widać doświadczenie ich czegoś nauczyło. Nokia nie wyciągnęła z kolei żadnej nauki...
26 zł + przesyłka :P Okazja się trafiła a i rozmiar był dobry ;) Spodnie wyhaczyłem rok wcześniej nówki na straganie na Operacji Południe, ale już za 100-wę - rewelka na lato, chociaż i zimą w nich dymałem. Generalnie jestem fanem polskich ripstopów :D
Tak ten polski materiał jest super. Krój też niczego sobie jak wywali się te przeklęte gumki. Jedyna wada to to że szybko się kamuflaż spiera. Ale to dotyczy głównie leśnych.
Polski Rip-stop jest gówniany. Może nie tak, jak ''bawełniak'', ale mimo wszystko daleko mu do ideału. Oprócz kamuflażu, który szybko schodzi ten materiał też się ''kropkuje'', bo bawełna w praniu się kurczy, a rip-stop z poliestru nie. Widać to bardzo dobrze na powyższej focie Blatia.
Ten sam syndrom mają brytyjskie ripstopy S'95. Tyle, że w polskim to tak nie przeszkadza na gołe ciało, zaś w brytyjskim robi się nieco szorstko. Legendy głoszą, że ponoć można to żelazkiem przelecieć i się nieco wygładza, ale wolę nie sprawdzać :P Tak czy siak, wycieranie kolorów owszem, następuje, ale jednak oddychalności na lato nic nie zastąpi. Tylko moje supplexowe portki z Patagonii mają się nieco lepiej w takich warunkach.
A to kropkowanie przeszkadza w użytkowaniu? Dla mnie to nawet daje taki ciekawy efekt wizualny. Co do blaknięcia jak się odpowiednio pierze to da się to dobrze zahamować. Za to przebija wszystkie oddychalnością.
Kolejny nabytek, bardzo okazyjnie, rzekłbym, sesese ;)
Rozmiar co prawda XL (wolałbym nieco mniejszą L-kę), ale za cenę, jaką za to dałem, nie wybrzydzałem. Wbrew pozorom nie jest na mnie aż tak workowaty, z polarem pod spodem pełen komfort. Kolorystycznie na żywo znacznie lepiej niż na wszelkich zdjęciach reklamowych w necie.
Tyle, że już w pierwszym dniu będzie musiała pójść w ruch igła i nitka, bo Helikonowska jakość wykonania już daje o sobie znać: