Ja tu jestem żeby wiedzieć co kupować. Ołtarzyka dla kurtki nie będę stawiać. Choć oczywiście chętnie bym przeczytał książkę z czystej historycznej ciekwosci.
Autor po wydaniu swojego dzieła ("wiekopomnego") nie ma nic do powiedzenia. Jego praca należy do czytelników, którzy wydadzą osąd. Autor więc sobie siedzi i nadsłuchuje. Jeśli panuje cisza, sięga po butelkę i zalewa robaka, jeśli słychać szum, zgiełk lub wrzask, też pije, ale z błyskiem radości w oku. Mówią! Kłócą się! Wyklinają! Obrażają! - to jest to! To znak, że książeczka zaistniała, żyje. Może ja też tego doczekam. Na razie jest kilka głosów aprobaty, ale z obelgami jest krucho. Pojawiły się zaledwie prztyczki w nos, śmieszne bardzo... Kto czytał, wie, że w finale "Amerykańskiej" emka M-65 idzie w odstawkę, ponieważ "nie jest tak ciepła" i "nie ochrania tak szczelnie przed wiatrem i deszczem" jak płaszcz. To gdzie tu ten ołtarzyk? - pytam. :) PS: Przyrzekam, więcej ani słowa.
Ja przykładowo książkę otrzymałem od Andrzeja za darmo, ale od początku byłem gotów za nią zapłacić bo uważam, że bezdyskusyjnie autorowi należy się gratyfikacja pieniężna za to co stworzył.
Z tego co ja się orientuję tej książki się nie nabywania, jest to gest dobrej woli komu Pan Andrzej "amerykańską" wyśle. Czyni to według swojego uznania. Kryterium wyboru przez Autora posiadaczy nie znam. Być może wystarcza zwykłe "proszę" W rachubę nie wchodzi również gratyfikacja pieniężna. Widocznie są jeszcze na świecie ludzie którzy potrafią zrobić coś bezinteresownie dla innych.
W zeszłym roku sam napisałem książkę więc wiem ile to jest pracy (ja miałem dużo dużo łatwiej) dla mnie to jest normalne, że za pracę się płaci. Sam wielokrotnie udzielałem się publicznie za dobre słowo, wiec dla mnie też jest naturalne że można pracowac bez gratifikacji.
Za oknem szaro i biało. Wstaje dzień. Sprawdzam: na forum głucho. Może coś napisać? Nie dotrzymać słowa, że nic więcej nie powiem? Nie wypada! Wypada! "Nic, co ludzkie, nie jest mi obce". Ołtarzyk: wystawiłem emce M-65 OG-107 ołtarzyk, czy nie? Mówiąc całkiem serio, nigdy nie miałem takiego zamiaru. Kolega Outis ładnie napisał, że książeczka to hołd złożony kurtce. Tak to odebrał. Rzucił to nowe światło i... muszę przyznać, że nie mam nic przeciwko temu, aby ktoś w ten sposób myślał o książeczce. Nasza oliwkowa emka M-65 nie jest przecież tylko zwykłym kawałkiem materiału, ma swoją burzliwą historię i znaczenie w kulturze - zasłużyła więc na opisanie i skatalogowanie. Poza tym autor jest miłośnikiem emek M-65, byłym ich kolekcjonerem i to jego uwielbienie dla nich musiało w jakiś sposób - choć on sobie nie zdawał z tego sprawy - dać o sobie znać na kartach "wiekopomnego dzieła". Dlaczego zatem zabolało mnie słówko "ołtarzyk", w następstwie czego popełniłem zawstydzający, rozemocjonowany, ironiczny post z 31 stycznia 2019 roku? Nie wiem, ot, głupota. Słówko "ołtarzyk" nie jest niewinne, co to to nie - zdaję sobie z tego sprawę, ale żeby od razu wzburzenie?... Nie wypada. :) Za oknem zrobiło się jasno. Miłego dnia! - dla wszystkich Kolegów. :)
Witam. Panie Andrzeju Dziękuje za Książkę !!!. Pozdrawiam. Ps. Najlepsze momenty w stosunku do pierwszego wydania to zdjęcie Mistrza Jerzego Kuleja w M65 , opis pewnego spotkania w kawiarni w Częstochowie...............!!.
Andrzeju, chciałbym rozwinąć swój punkt widzenia, jako poniekąd wywołany do tablicy. Dla mnie M65 to klasyk, który w ciągu lat obrósł mnóstwem konotacji kulturowych. Już samo to wystarczy, by napisać o tej kurtce książkę. Takich ubrań z bagażem kulturowym nie jest dużo: na pewno dżinsy, może T-shirt (ale to bardziej w czasach Jamesa Deana - dziś się zbanalizował), a w sferach bliższych klasycznej elegancji - spopularyzowany przez "czarny kryminał" płaszcz typu trencz zwany u nas również prochowcem, kurtka woskowana i tweedowa marynarka. Może coś jeszcze. O wielu z tych ubrań powstały książki, czemu nie miała powstać książka o emce?
Nie zauważyłem w Twojej książce bałwochwalstwa. Jeśli miałbym podsumować ją jednym słowem, byłaby to "fascynacja". Ja to kupuję i podoba mi się to.
Cześć, Piotrze. Gdy autor, nie pytany przez nikogo, zabiera głos w sprawie swojego "wiekopomnego dzieła" to jest obciach. Pociecha w tym, że nie jestem prawdziwym autorem, lecz amatorem, który postanowił napisać "książkę". Ktoś tu powiedział, że należało to raczej wrzucić na serwer. Może by się tak i stało, gdyby nie archiwalne, cenne fotografie, które dostałem od osób ufających, że dobrze je wykorzystam. Nie mogłem więc pozwolić, żeby fotografie padły łupem rozbójników internetowych. Przepraszam, Piotrze, odbiegłem od tematu. Do rzeczy... Nie ukrywam, jestem Ci wdzięczny za zabranie głosu. Wydawało mi się, że nie będzie mnie obchodzić, co powiedzą niektórzy, ale się pomyliłem: jak powiedzieli, to bolało. Dziękuję, Piotrze.
Forum, samo w sobie jest już pewną formą "ołtarzyka"-w końcu miało być o kurtce, o modzie na Nią, o wszystkim z Nią związanym... Każdy, który tu przyszedł, zrobił to dla Tej właśnie kurtki. Z czasem pojawiły się inne tematy, ale zawsze wszystko kręci się wokół Niej. A książka napisana przez Pana Andrzeja jest jak udekorowanie tego "ołtarzyka". I jeśli nawiązujemy do terminologii religijnej-jeśli ołtarz w kościele nie podoba się, to albo wyjdź, albo milcz. W kościele nie wolno być grubianinem. Z szacunku do miejsca i innych osób... .. Zazwyczaj głos podnoszą albo dzieci, nie rozumiejące do końca, o co chodzi, albo ludzie zagubieni bez własnej osobowości(zmieniające awatary jak skarpetki), chcące zaistnieć poprzez szydere, krytykę, pochwalić się... Muszą wsadzić swoje trzy grosze wszędzie, nawet jeśli nikt nie ma ochoty ich słuchać... .. Howgh...
Dobry wieczór. Podkreśla Pan, Panie Marcinie, związek między "Amerykańską kurtką" a naszym forum. Dodam, że w bibliografii "Amerykańskiej" podany został adres forum, w tekście kilkakrotnie forum jest wymienione jako źródło informacji, mówi się też o pewnych postaciach, które są uczestnikami forum, a autor nie kryje tego, iż sam jest jego uczestnikiem. Poza tym praca trafiła przede wszystkim do kolegów z forum. Chciałbym, żeby stało się to, o czym Pan wspomina, to znaczy, żeby książeczka była dla kolegów ważnym kompendium wiedzy z zakresu emkologii. Dziękuję, Panie Marcinie. Pozdrawiam.
Ja za to A-2 deck jacket zgarnąłem ostatnio. Bardzo fajne kurtki. Jak znajdę chwilę to wrzucę fotkę, bo można ją nawet do konkretnej jednostki przypisać.
Sorry Koledzy ale Wasze nabytki - Falkland Twój plecaceczek i ziomek Twoja kurtka są wyjątkowo brzydkie. Skoro je wrzuciliście to pozwoliłem sobie ocenić chociaż wiem, że de gustibus non disputandum est...
W dzisiejszej dostawie przyszła do mnie od dawna poszukiwana bluza bojowa używana przez USAF: ABS (Airman Batle Shirt) type II, w tygrysie. Stan magazynowy.
Zasadniczo koncepcja projektowa identyczna jak w bluzach używanych przez piechotę (ACS-Army Combat Shirt), jedyne różnice to brak na lewym rękawie organizera na długopisy, ale w zamian na obu przedramionach są naszyte dodatkowe kieszenie (czyli w sumie 4 na obu rękawach).
Ponieważ Digital Tiger Stripe nieodwołalnie odchodzi do lamusa będzie zastąpiony przez OCP od wiosny 2021r.
Zima się co prawda kończy (tak sobie mówię patrząc za okno), ale przyszły też 2 inne pozycje:
Kominiarka niepalna Elite Issue (Triumph Apparel Corp.-firma znana he he he z produkcji odzieży specjalistycznej dla miłośników baletu, jogi, tańca) i szalokominiarka Meke, Inc.