Co jest najlepsze w "porze deszczowej" pod względem praktycznym w zależności od okoliczności. Mnie dotyczy strefa miejska - emka chroni mnie przed niewielkim deszczykiem w drodze do autobusu ale czasami zdarza się niespodziewane oberwanie chmury. Nosić wciąż przy sobie parasol, może są jakieś peleryny/poncha które mieszczą się w kieszeni a może ktoś poleci jakąś ciekawą kontraktową kurteczkę?
W kieszeni mieści się na pewno, jest lekkie i na pewno nie przemoknie. Sprawdzone przez dziesięciolecia użytkowania przez tysiące ludzi, w górach i nie tylko :)
To co Blatio poleca jest całkiem fajne. Lekkie, pakowne, wygodne i tanie. Chroni w 100% przed deszczem bo to typowa folia. Ale jeśli ktoś szuka czegoś mocniejszego, fajniejszego z wyglądu i z praktycznymi kieszeniami to polecam Improved Rain Suit (IRS) Pierwsze wersje, czyli "Rain Suit" (bez Improved) wykonane były z tkaniny nylonowej pokrytej poliuretanem co zapewniało świetną wodoodporność. Jednakże wadą była praktycznie zerowa oddychalność. Chcąc naprawić tą wadę nowy model, czyli Improved Rain Suit wykonano z tkaniny SympaTex. Jest to tkanina półprzepuszczalna, która chroni przed deszczem, a jednocześnie przepuszcza pot na zewnątrz. Właściwości wodoodporne Improved Rain Suit są lepsze niż kurtki goretex-owej ECWCS. Aby kurtka IRS zapewniała ochronę przed zimnem wyposażona jest w guziki umożliwiające dopięcie podpinki od kurtki M65.
P.S. Nie wiem dlaczego tekst mojego postu jest skopany. Gdy pisałem wyglądał typowo, czyli leciał jednym ciurkiem. A po zapisaniu komentarza wygląda po prostu źle. A ja jestem estetą, więc taki efekt końcowy mnie drażni.
Pamiętajcie, że kurtki Falklanda to są typowe "ceraty", czyli kurtki typu sztormiak, które owszem, są pancerne i wodoodporne, ale nie zapewiają praktycznie żadnej oddychalności.
Tak na poważnie, to jeśli chodzi o deszcz, to bardzo dobrze sprawdziła mi się kurtka tzw. "goretex" (chociaż z oryginalnych Gore-texem nie musi mieć wiele wspólnego) z zestawu ochronnego wz.128/MON Wojska Polskiego. Ja mam akurat ze starszych serii produkcji, czyli z okresu, gdzie za produkcję membrany nie odpowiadał polski Optex. Kurtka nawet oddycha, a zapewniła mi suchość podczas bitych 2 dni w deszczu, podczas którejś tam Operacji Południe. Devil potwierdzi, bo był wtedy ze mną, on zaś miał Gore-tex US Army ECWCS I generacji i też mu dawało radę. Ze swojej strony polecam ten polski "gorek" (tylko trzeba patrzeć na datę produkcji). Jest pancerny, ale nie superlekki i nie mieści się w kieszeni.
Ma się tak samo - zwykła cerata w rodzaju takiej, jaką możesz kupić w sklepie dla ogrodników za 30 zł. Nie przemoknie, ale lepiej w tym nie biegaj, bo będziesz mokry od potu bardziej niż od wody :) Jeśli więcej Ci nie trzeba do szczęścia, to możesz brać.
Jeśli ta brytyjska kurtka jest stara i sfatygowana to mogły się poodklejać taśmy chroniące szwy przed wodą. Jeśli ktoś pierze w wysokich temperaturach takie kurtki to taśmy po pewnym czasie odpadają lub pękają. I wtedy taka kurtka nadaje się tylko do śmietnika. Więc lepiej trochę dołożyć i kupić zupełnie nową, tym bardziej że nie jest to Gore i ceny nowych egzemplarzy są bardzo przystępne.
Jeśli chodzi o mnie to kupuję kilka tych pierdółek po 2zł i spokojnie będę wypatrywał dobrej okazji na fajną kurteczkę. A w między czasie może ktoś jeszcze podzieli się na forum jakimiś ciekawymi informacjami:-)