Witaj, Czcigodny Przybyszu!

Wygląda na to, że jesteś tu nowy. Jeśli naprawdę jesteś tym zainteresowany, kliknij w te przyciski!

In this Discussion

Powered by Vanilla
Moja przygoda z emką - historie śmieszne i mrożące krew w żyłach, zwyczajne i niezwykłe
  • Kupiłem emkę, cudowną: srebno, nitki, "butelkowa zieleń", patches. Powiesiłem w szafie, nie wolno szargać świętości, będzie na specjalne okazje. Upłynęło kilka miesięcy i zapragnąłem pokazać się w niej na mieście. Miałem tego dnia spotkanie z kolegami, a później łyżwy z wnuczkiem - to był ten właściwy moment. Szykowałem się do wyjścia, kiedy mój wzrok padł na przygotowaną do narzucenia na plecy kurtkę. Zamarłem: "ślicznotka" nie miała klasycznych, pięknych MIECHOWATYCH kieszeni, lecz jakieś zwyczajne, płaskie - bez cudownej "harmonijki" - przyszyte ściśle do materiału. Niezdolny do myślenia pomyślałem: "Odkrycie! Mamy piędziesiątkijedynki ze zwykłymi, płaskimi jak w pierwszej lepszej koszuli, kieszeniami, to teraz jest sześćdziesiątkapiątka!". Ochłonąłem, jak zajrzałem pod podszewkę. Ktoś spłaszczył kieszenie, likwidując "harmonijki", takimi samymi nićmi, jakimi przyszył taśmy i naszywki. "To chyba jednak robota jakiejś krawcowej, która dostała od właściciela emki zlecenie na przytwierdzenie dystynkcji, ale chcąc wywiązać się jak najlepiej z zadania, "poprawiła" jeszcze, oczywiście gratis, krój kieszeni, bowiem ten "harmonijkowy" wydał się jej passe" - pomyślałem. Odwołałem sesję z przyjaciółmi i wziąłem się do roboty. Z lupą w jednej ręce i ostrymi nożyczkami w drugiej, prułem, klnąc na czym świat stoi, drobniutki, staranny szew maszynowy, uważając przy tym, by nie uszkodzić szlachetnego nyco. Z każdą minutą uwalniałem "harmonijki" z niebytu, na które skazała je istniejąca prawdopodobnie tylko w mojej głowie krawcowa. Uff! W końcu się udało, emka znów była emką! Zrozumiałem wówczas, na czym polega jej tajemnicze piękno: na trwaniu w niezmiennej postaci, każde "ulepszenie" niszczy to, co jest już doskonałe, idealne, wyjątkowe, oddziałujące na nasze poczucie harmonii.
  • ~mcm

    "Butelkowa zieleń" ??? To takie kontrakty też robili?

    A jak to możliwe że nie zauważyłeś tej modyfikacji od razu? ;) 

  • To cytat z tego forum, Użyty niefrasobliwie, nonszalancko, lekkomyślnie, beztrosko. Niech specjaliści, znawcy tematu, mający tytuł do posiadania wszelkiej wiedzy na temat emek, zastanawiają się, jak opisać barwę kontraktowych sześćdziesiątekpiątek, mnie mało to obchodzi. Marek, człowiek, który ubiera Polaków w emki, powiedział mi, że odcieni koloru OG-107 jest tyle, ile gwiazd na niebie. W domu mam kawałek tego nieba, więc widzę, że to prawda. Kocham prawdziwe emki za to, jakie są, że są niedoskonałe, kapryśne, nie dające się podporządkować i wtłoczyć w ciasne ramy i zawsze wywołują przyspieszone bicie serca.
    Falkland, zamiast kpić z poety, napisz historyjkę, jak obdarzyłeś uczuciem chińską Alphę. Jak to się zaczęło?...
  • Mówią, ile emek tyle historii i to jest piękna prawda! W formie historii napiszę prawdopodobną wersję wydarzeń. Był rok 2011, kochany ojciec postanowił sprawić prezent swojemu synowi. Wybór wszak nie jest łatwy, cóż tu wybrać telefon, komputer, wieżę Hi-Fi?! Nie,nie,nie to jest zbyt błahe, zbyt pospolite, to musi być coś mega konkretnego, by syn mógł to przekazać, swojemu potomkowi, albo nawet potomkowi drugiej linii. Coś kultowego, pomyślał ojciec. Mercedes SL to dość droga opcja, Harley Davidson, też nie wchodzi w grę. Cóż jeszcze może dostać miano ponadczasowego?! Winyl Pink Floydów z tłoczenia Harvestu?! To może sobie sprawić sam. Piękne są zapalniczki Zippo, jednakże to ukłon w stronę nałogu, to też odpada. Nagle ojcu wpada do głowy pomysł nieskazitelnie piękny jak diament!  " Wiem, wiem" krzyczy wniebogłosy. Cóż emocje i pomysły krążą po całych otchłaniach umysłu. Już wyobraża sobie sceny z przyszłości. Chce spełnić swoje młodzieńcze marzenie, które skutecznie blokował mu poprzedni ustrój. Wybór jest jasny i oczywisty  to będzie kurtka wojsk amerykańskich, symbol wolności w trudnych czasach. Ahhhh, kilka razy w TV widział ludźmi z nią na plecach, coś pięknego. Przypomina sobie sceny z Rambo, z Taksówkarza. Żona go zagaduje, a on odpowiada kultowym " You talkin' to me?!" Dzisiaj jest dla niej niedostępny, ma swój cel, swoją skrytą tajemnicę, którą musi ukryć przed całą rodziną. Osiemnaste urodziny zbliżają się nieubłaganie, skąd wziąć to cacko?! W całym mieście tego nie ma. Nagle sobie przypomina, że kumpel z roboty często zamawia rzeczy z internetu. Pospolity czteropak Żywca załatwia sprawę logistyczno-zaopatrzeniową. Nic, pozostaje czekać na przesyłkę i na urodziny syna. Po przyjściu paczki ojciec zdziera tylko kwitki pocztowe, reszta pozostaje nawet nie draśnięta paznokciem. 
    Nadchodzi moment kulminacyjny, coś jak okolice 15 minuty w " Echoes" napięcie się buduje, kwintesencja majstersztyku jest w drodze, czekać tylko na wejście perkusji, jest, jest! Wjeżdża piękny tort. Zaraz na scenę wróci gitara, już jest, już lecą nuty po całym pokoju. Gromkie sto lat, słyszą wszyscy sąsiedzi! Moment kulminacyjny, ojciec wręcza omal podniecony swoją paczkę. Syn czym prędzej rozpakowuje, mecząc się niemiłosiernie z taśmą wokół kartonu. Udaje się ! Tak jest! Karton uległ, ukazuje swoje prawdziwe wnętrze,  znów połączenie gitary i perkusji okolice 20:30 z Echoes ahhhhhhh! Niestety czar pryska, syn skrzywia twarz patrząc na prezent, jak na coś kompletnie niezrozumiałego dla niego. Odpowiada tylko ojcu " tato ja jestem skate... " 
    ... ... ...
    Echoes się kończy, czas wracać do rzeczywistości.

    Mój pierwszy kontrakt Cherokee, kupiłem właśnie od ojca, którego syn był skatem i kurtka nie była w jego typie. Ten miły Pan nawet dzwonił, rozmawialiśmy parę minut, wyraźnie wzruszony, na końcu życzył dożywotniego użytkowania emki.
    Historia mojej pierwszej emki jest bardziej błaha, ale może po egzaminach coś skrobnę jeszcze :)


    Dla tych co nie znają Echoes, tutaj wraz z połączeniem kultowego Kubrickowskiego rzemiosła.
    Pozdrawiam.
  • Niezwykła, zabawna historia, w dodatku Flojdzi. Jak mówi mój kolega, "miodzio"! Pozdrawiam.
  • W 1984r miałem na sobie pierwszy raz kurtkę M65.Kurtka była kupiona na bazarze Różyckiego w Warszawie na początku lat osiemdziesiątych.Ja miałem wtedy 15lat,była komuna, kurtki kosztowały 100 zielonych.Kwota kosmiczna wówczas ale nie dla cinkciarzy.Mój starszy  kolega obracał się w tym środowisku,była to jego kurtka.Wtedy zrodziła się u mnie wielka chęć posiadania takiej kurtki,choćby podróby.Kolega mówił tak:jak będziesz kupował kiedyś taką kurtkę to z expresami General albo Scovill,reszta to podróby.Taka była jego wiedza w temacie kurtek M65.Musiało wiele  czasu upłynąć,kiedy kupiłem swoją M65.W 1997r kupiłem Alphe made in USA,nie trafiłem kurtki z zamkami Scovill,General.Kurtka miała suwaki sygnowane napisem ALPHA.Wiedziałem,że jest to cywilna emka i nie do końca byłem zadowolony.Pocieszałem się tym ,że wyprodukowana w Stanach.Przez osiem lat użytkowania z kurtką nic się nie działo.Nosiłem,prałem i tak na przemian.Pierwsza awaria kurtki ,zaczął się odpruwać rzep przy kołnierzu.Ze względu na brak dojścia,żeby przyszyć nićmi postanowiłem użyć kleju cyjanopan do rzeczy elastycznych.Kapneło mi się trochę za dużo,poszedł dym po dociśnięciu,wypaliło prawie dziurę ale rzep trzymał.Póżniej w krótkim czasie zawadziłem łokciem róg blaszanego parapetu,nie rozpruło się ale ślad pozostał.Byłem ciekawy ile jeszcze wytrzyma?Częste pranie i noszenie swoje zrobiło.Służyła mi 15lat,poprzecierały się nadgarstki,dolna część kurtki a sprana była na maksa.Jestem zdania ,że każdą M65 czy to będzie cywilna czy kontraktowa można zajeżdzić.To kwestia czasu i użytkowania.Mam kontraktową Alphę 80r ponad 2lata,na razie bez zarzutu.Czas pokaże ile wytrzyma?Dzięki,pozdrawiam.
  • Fajnie napisane. Ze mną było podobnie. Lata 80. i pierwsza emka - podróba. Pozdrowienia.
  • Jest sobota koło mnie leży czarna m65 oczywiście podróba , po głowie krąży myśl o kontrakcie, na allegro lipa brak mojego rozmiaru , od znanego forumowicza też nic nie ma w moim rozmiarze, chęć posiadania kontraktu nie pozwala mi spać, chodzę po ulicy jakby nie obecny, w myślach tylko jedno zdanie"kontrakt dla armii USA", od niechcenia biorę do ręki telefon, przeglądam internet, parę lokalnych stron, wchodzę na ogólnopolską stronę "kupię, sprzedam ,zamienię"(nie , to nie jest allegro) wpisuję kurtka m65, parę linków się wyświetla w tym jeden wyróżniający się "kurtka m 65 US Army" , wchodzę i oczom nie widzę, jest kontrakt alphy z roku 80, ale przeglądam zdjęcia i ukazują mi się dokładniejsze naszywki . US.Army no i Paul.Tak ta kurtka mnie szukała i w końcu ją znalazłem, telefon i za parę dni była moja.Naszywki odprułem ale mam je , może kiedyś krawcowa je przyszyje.
    P.S.Mam na imię Paweł.
    Pozdrawiam
  • podaj źródło zakupu jeśli to nie tajemnica ;)
  • O  Emce  marzyłem  odkąd  pierwszy  raz  zobaczyłem  film " Taksówkarz "  .   Po  jakimś  czasie  na Różycu  ojciec mi  kupił  taką  Emkę  z Hong Kongu . Ciemna zieleń , polycotton .....  z  braku  laku  .... byłem zadowolony  do  momentu  kiedy  w 1986 roku   ....  wsiadam do  windy    w  moim bloku  a tu  w windzie koleś  w kompletnym  mundurze garnizonowym , dżangle na nogach , Emka , czapka , szalik ........ jakby  z jednostki  wyszedł ... Patrze  jak  w obrazek  ....... na te  łachy  , on na moją  podróbkę i  zapala .... nie chcesz  kupić  Emki  ?  Mam  taką na ciebie  , sam  z niej wyrosłem ....Kasę  zbierałem  3 miesiące  i  w końcu ... Był kwiecień 1986 , wybuch  w Czarnobylu  , na dworze + 26  stopni   a ja  w Emce  na plecach ....  
  • ''Mogę posiadać wiele różnych kurtek,ale taką będę miał zawsze''.To słowa mojego ś.p.starszego kolegi,który zaszczepił we mnie miłość do M65,trwa do dziś.W pełni się z tymi słowami zgadzam.Pozdrawiam.
  •    "Wyrzuć tą szmatę"
    Te oto słowa wypowiedziała moja małżonka gdy przyniosłem "kurtkę" .  M-kę nabył kolega na allegro. Cena była niezwykle okazyjna zdjęcia na aukcji niewyraźne. Koledze nie chciało się zakładać konta na allegro więc nabył ją prze zemnie pomimo moich ostrzeżeń i rad aby poprosiło wyraźniejsze zdjęcia. Paczka przyszła zadzwoniłem kolega był w pracy a że ja miałem akurat po drodze "podrzuciłem" mu paczkę. Po około 2 dniach przyszedł do mnie w ręku miał worek na śmieci ( tak była zapakowana M-ka). Poplamiona kilka wypalonych dziurek stan ogólny straszny. W chwili słabości odkupiłem ją  od niego za kilka 4 paków które wspólnie spożyliśmy.
       Teraz kurtka wisi sobie na wieszaczku. Kilku plamek nie dało się usunąć (po kilku konsultacjach i przekopaniu sieci najprawdopodobniej  jest to krew) ale są nie wielkie i "wyblaknięte" dla mnie nie przeszkadzają. Kurteczka teraz czeka tylko na gumowany sznureczek do dolnego ściągacza i na nitkę aby zacerować niewielką dziurkę na rękawie. Małżonce się nie podoba ona woli jak nakładam helikona ( bardziej soczysta  w barwie ;) )
    A dla mnie ta jest piękna,  ślicznie spatynowana sprana nieco znoszona można rzec że na emeryturze. Na 99% kontrakt po przejściach. Niteczki nie obcinane :)
    Golden ze złotym zamkiem i  z duszą.
      Mały apel ratujmy stare M-ki. Bo jak nie my to kto ?

    Pozdrawiam "Nosicieli" kurteczek z duszą :)

  • Odświeżę trochę ten wątek zdarzyła mi się ciekawa sytuacja w czwartek. Szedłem z koleżanką w okolicach rynku i zaczepił mnie starszy człowiek, na oko gdzieś koło 60tki i zapytał mnie o kurtkę, gdzie ją kupiłem itd. Mówił też że chciał taką ze Stanów (rozmiar nosił ten sam co ja czyli XL) i jego kolega miał mu sprowadzić, ale nigdzie nie mógł dorwać, więc ma w domu parkę od kolegi (z opisu domyśliłem się że parka M65), powiedziałem mu jak można wykorzystać i nosić kaptur z parki do kurtki eMki, ogólnie chwilę pogadaliśmy i było to bardzo sympatyczne :) Fajnie że ludzie nie boją się podejść na ulicy i zapytać, w końcu takie źródło informacji jest najlepsze i można dużo czasu zaoszczędzić na gonieniu za jakąś upragnioną rzeczą.
  • Fajnie , że ludzie interesują się tą kultową kurtką. Sam jestem w wieku 50+ ,eMkę noszę już ładne parę lat na codzień i od święta, ale określenie "starszy człowiek około 60 " chyba nie bardzo jest na miejscu.Przynajmniej ja tak się nie czuję i uważam , że ta kurtka pasuje każdemu bez względu na wiek.Wystarczy poczuć się wolnym człowiekiem .

    Pozdrawiam

  • Moim zdaniem wszystko zależy od tego jak ktoś wygląda. Określenie "straszy człowiek" nie powinno odnosić się wieku, tylko raczej wyglądu danej osoby. Z kolei trudno powiedzieć jak powinien wzorcowo wyglądać facet w wieku 60 lat. Jeden wygląda tak a drugi inaczej.
  • Zibi ależ po co się od razu obrażać i spinać :) Ja sam mam ponad 20 lat i dalej mi niż bliżej do 30stki, więc człowiek w okolicach 60tki jest dla mnie starszym człowiekiem. Nie, nie starym, nie w podeszłym wieku itd. po prostu starszy człowiek, siwiejący, mający już trochę zmarszczek, po prostu wyraźnie starszy i tyle. W średnim wieku to bym powiedział o kimś mającym 35-50 lat. To na ile lat się każdy czuje to kwestia mocno indywidualna, ale to nie idzie w parze z tym na ile lat dla innych ludzi wygląda. Ja sam mam 23, ale zawsze wyglądałem na starszego, koło 30 a nawet i po 30stce, ludzie zawsze więcej mi lat dawali i dalej to robią. Wyglądam i zachowuje się tak a nie inaczej co jeszcze bardziej pogłębia ten pogląd, ale czuje się młodo, nie próbuje robić z siebie na siłę kogoś starszego, po prostu taki już jestem. Również też nie napisałem nic jakoby miała komuś w tym wieku ta kurtka nie pasować itp. Za bardzo się spiąłeś, więcej dystansu do siebie :)

    Mnie cieszy to że różni ludzie w różnym wieku noszą eMki i chcą nosić je. Nie spotykam jednak często tej kurtki na mieście, czasem się zdarzy jak kogoś w niej ujrzę. Natomiast kopii, podróbek i wariacji parki N3B w tym sezonie jest istny wysyp, może z 5% tego to były oryginały, reszta na bank podróby. Młodzi ludzie bardzo sobie tą kurtkę upodobali, w sumie fajnie że na mieście się ta kurtałka tak upowszechniła :) Ja sam rozważałem tą kurtkę, ale postawiłem na uniwersalność i kupiłem eMkę, bo arktycznych zim u nas nie ma, a N3B nadaje się tylko i wyłącznie na zimę, a eMkę można nosić cały rok poza latem.
  • Tak szybko się nie obrażam. Zgadzam się z Tobą  co do tego , że eMkę można nosić cały rok / poza upałami ,bo wtedy wolę bluze TCU/.

    Pozdrawiam

  • m 65 zauważyłem w drugiej połowie lat 70 -tych, kiedy podejrzewam  większość panów z tego forum nie była jeszcze w planach albo na muchy mówiło pta pta. Mieszkałem w tamtych czasach ok.100 km od Warszawy i na bazar Różyckiego jeździłem aby kupić markowe dżynsy. Trzeba było mieć dużo szczęścia aby emkę znaleźć do sprzedaży ale w taki właśnie sposób zdobyłem pierwsze fachowe informacje co to za ciuch. Już wtedy, nie wiem przez kogo ale szyte były podróby a oryginał był droższy od lewisów na co oczywiście nie było mnie stać. Z moich obserwacji  kult emki jako symbolu wolności w naszym kraju to lata siedemdziesiąte.Ja zwróciłem uwagę na emkę z czysto praktycznego znaczenia, pomyślałem mianowicie że to szmata wojskowa więc nie do zdarcia a po drugie w handlu były wtedy kurtki obrzydliwe, wszystkie takie same i nietrwałe. Po raz pierwszy " to cudo" miałem na grzbiecie w mroźny grudzień tuż przed stanem wojennym. Mój starszy kolega przyjechał w tej kurtce z domu do akademika. Na moje pytanie, za ile kupił, odparł, że przyjechała w paczce od rodziny ze stanów. Była mocno sterana ze śladami użytkowania. Kolega podzielił moje domysły, powiedział, że ma ją kilka lat,lubi ją, bo jest twarda, nie trzeba oszczędzać, tylko prać i nosić. Oglądając zwróciliśmy uwagę, że to nie jest ciuch na mrozy ale  jest przygotowana przez guziki na podpinkę ale wtedy nie do zdobycia dlatego pod spodem nosił wełniany sweter. Dla zainteresowanych dodam, że to było sreberko, w rękawach były kliny a kiszenie białe. Ja pierwszą łaciatą kupiłem bardzo okazyjnie w szmateksie na tzw. wagę w 1990 roku. Cywilną alphę mam cztery lata a kontraktowego winfelda trzeci rok. Moja opinia o emce jak szanownych forumowiczów: jest ciężka ale to wytrzymały wyrób i tylko kontrakt. Na zimę trzeba pod spodem ubierać się na cebulkę, bo podpinka niewiele daje, no i ma to coś co każe mi ją nosić.       
  • Trochę smutna historia...Otóż kiedyś przywędrowała ze Stanów do mnie, emka.Kurtka,kontrakt, typowa jak większość kurtek.Wyróżniała się jedynie podpisem właściciela,czytelnym,z imienia i nazwiska na metryczce kontraktu. Z nudów wpisałem w przeglądarkę i nagle wujek Google posypał zdjęciami sympatycznego żołnierza zawodowego armii amerykańskiej. Nastąpiła projekcja fragmentów życia zawodowego i prywatnego człowieka, który tę kurtkę nosił. Wśród setek różnych fotografii, odnalazłem kilkadziesiąt zdjęć tego człowieka.Praktycznie jego całe życie.Fotografia z lat dziecięcych, fotografia jego ojca,kilkanaście pamiątkowych zdjęć z armii,niestety nie w mojej kurtce, ale za to w bluzach TCU i kurtce M51. Dotarłem do strony internetowej upamiętniającej oddział w którym służył (cała historia+archiwalne zdjęcia, również na nich odnalazłem tego człowieka).Napisałem,że smutna historia...mnie zmusiła do refleksji,znalazłem bowiem informację, że człowiek ten zmarł całkiem niedawno.Globalna sieć wypluła informacje, które pozwalają domyślić się z jaką chorobą się zmagał oraz zaprowadziła mnie również na miejsce jego ostatniego spoczynku.
    Zupełnym przypadkiem poznałem fragmenty historii życia człowieka z którym dotychczas nie łączyło mnie nic, nie wiedziałem o jego istnieniu...teraz mam jego emkę...mam mieszane uczucia refleksji i zawarcia nowej znajomości z człowiekiem z którym nie mogłem się spotkać....
    Jak by na to nie patrzeć, tylko emka z duszą (kontraktowa) może tak zaskoczyć
  • O, to jest ciekawa historia... (serio).
  • Hello.

    Mam na imię Bartek i jestem emkoholikiem. Hahaha, a tak na serio dość często zaglądam na wasze forum ,ale o ile pamięć  mnie nie zwodzi jeszcze nie udało mi się tu udzielić.Moja przygoda z Emka zaczęła się w połowie lat 80-tych, byłem jednym z tych szczęściarzy ktorzy posiadają najbliższą rodzinę w US. Po obejrzeniu kiedyś którejś części Rambo no i oczywiście Commando, mundur Amerykański stał się moim marzeniem, pamiętam że (miałem wtedy 12 lat) mój ojciec przysłał mi na gwiazdkę całe umundorowanie BDU czyli spodnie, bluzę no i oczywiście Emkę w camo woodland. Czas mijał ja będąc szczeniakiem nawet nie bardzo wiedziałem jaki skarb mam w łapach, z czasem człowiekowi się urosło i z mundurowych historii wskoczyłem w dziny i skorupę, nadeszły lata 90-te, ale emka mimo wszystko pozostała gdzieś w podświadomości, nasze sklepy  zostały zarzucone staffem z demobilu i nagle kupa ludzi zaczęła w nich śmigać ,chyba to było powodem dlaczego jej wtedy znowu nie kupiłem. Z końcem lat dziewięćdziesiątych los nie potraktował mnie zbyt łaskawie, rozwiodłem się, pozostałem bez jakichkolwiek perspektyw i jedyną rozsądną alternatywą wydawał sie wyjazd z kraju, naturalnie (był to grudzień) zacząłem szukać dobrej kurtki zimowej ,takiej ktora zniesie wszystko i będzie banalnie łatwa do utrzymania w czystości (na emigracji różnie to bywa hehehe), oczywiście odezwał się zew emki, w tym okresie jak na ironię nie mogłem nigdzie jej znalezdz, no i wyjechałem z kraju z jakimś goretexem, ale EM obsesja pozostała.  Wkońcu w roku 2005 udało podłapać mi sie czarną emkę,zapłaciłem za nią dość sporą sumę i coś mi w niej nie szło materiał był jakiś dziwny (60% nylon 40% Cotton), po roku czy dwóch zrobił się z niej wór nie do ubrania zupełnie bez kształtu i fasonu, pomyślałem sobie wtedy że jak mogłem lubieć taki chłam, ale jednak coś nie dawało mi spokoju ,nie zakochuję sie w tandecie, zacząłem poszukiwania, od allegro e baya amazona etc.gdzie mogłem wygrzebac całą masę chłamu made in China, aż w końcu trafiłem na wasze forum gdzie doznałem olśnienia moje przeczucia potwierdziły się ,zły Chiński reakcjonista próbował zwieść mnie swym cukierkowatym plastikowym bezwartościowym produktem przesłaniając prawdę i prubójąc odwieść mnie od niej. Heheheh, naturalnie z biegu kupiłem dwie kurtki alpha industries czarną i zieloną, i o zgrozo, rozczarowanie w zielonej pomimo że była w miarę emkowa i Made in USA odpadła mi napa, natomiast w czrnej koło metki z logiem Alphy znalazłem ślad po odprutej naszywce i wogóle była jakaś śmieszna , boczne kieszienie tak płykie że ledwo wciskałem w nie zaciśnięte pięści a kieszenie na piersiach tak małe że z trudem wkładałem w nie portfel. Wziąłem sobie z producentem, w końcu pewnego dnia trafiłem na piękną kontrakową zielona Emkę So sew styles z roku '84, mało tego dopadłem dwa kontrakty Alpha Industries z roku '78 unissued condition i jeden camo woodland Alphy z roku'84, nie zastanawiająć się wiele kupiłem każdą z nich. Dwie cywilne Alphy poszły w odstawkę kupił je mój kumpel któremu nie przeszkadzały wyżej wymienione defekty, a ja stałem się przeszczęsliwym posiadaczem kontraktów i wiem tylko tyle że nie chcejuż żadnej innej kurtki. Bo panowie stara dobra M65 ,nie jest tylko kurtka, to po prostu stan umysłu. Pozdrawiam i dzięki za wszystkie informacje.
  • Witamy na forum, Jak widać emkoholików nie brakuje :) 
    Pozdrawiam
    :-bd
  • I przepraszam za kilka literówek, nie mogłem już zedytować po publikacji. Eh Em obsesja, cały czas mi mało i chcę je chyba mieć na zapas, hehehe
  • Witam wszystkich. Moje pierwsze M65 kupiłem w poł. lat 80, chyba w Krakowie na tzw "Tandecie"- oczywiście kontrakt, za 4000 zł, potem regularnie widziałem je na bazarze w Rembertowie, na Wolumenie i Skrze w Warszawie, to był prawdziwy wtedy wyraj, bo były również ze srebrnymi zamkami, nowe, używane w różnym stanie. Jak sięgam pamięcią, to w latach 90 i później takich super kontraktów jak wtedy już nie widziałem, aż rok temu trafiłem na kontrakt z 74 w sekendzie, nówka!. Myślałem że w tych czasach już na taki rarytas nie trafię, a tu masz - szok!